Jak się zmienia sytuacja psów w Rumunii?
Jak się zmienia sytuacja psów w Rumunii? (17 stycznia 2014)
Odkąd zapadły nieodwołalne decyzje rządu rumuńskiego o masowym uśmierceniu populacji bezdomnych psów, miało miejsce kilka ważnych wydarzeń:
Po pierwsze, na początku grudnia do Bukaresztu przyjechała długo oczekiwana delegacja Parlamentu Europejskiego, by spotkać się z urzędnikami i organizacjami pozarządowymi i rozeznać w sytuacji. W składzie delegacji był też polski poseł Janusz Wojciechowski. Nie wszystko poszło zgodnie z planem dnia, ponieważ delegacja spotkała się z dziennikarzami. Władze Rumunii bardzo dbają, by lokalne media nie informowały o naszych zagranicznych protestach, więc możliwość wolności słowa przeraziła je tak bardzo, że premier musiał odwołać spotkanie „z przyczyn wyższych”. Ponieważ jako przedstawiciel organizacji pozarządowych byłam tam tego dnia, chcę powiedzieć, że jestem przerażona postawą Rumunii. Uważam, że był to afront polityczny, demonstracja siły i braku szacunku wobec wartości Unii. Ale muszę też zaznaczyć, że jestem pełna podziwu dla dyplomacji unijnej delegacji i rozumiem, że trzeba zrobić wszystko, by dalsze negocjacje z władzami Rumunii były możliwe. Odniosłam też wrażenie, że posłowie, którzy przyjechali do Bukaresztu są szczerze zaangażowani w poprawę losu rumuńskich psów. Innymi słowy myślę, że nie przyjechali tylko dlatego, że obywatele unii masowo wysyłają maile i podpisują petycje nawołujące do zaprzestania masakry rumuńskich psów, oraz oskarżają unię o paraliż i brak interwencji wobec tragedii, która ich dotyka. Widziałam polityków, którzy w ramach unijnych struktur chcą znaleźć rozwiązanie dla tej sytuacji i mam nadzieję, że kolejne spotkanie w styczniu w Bukareszcie będzie możliwe. Delegacji towarzyszyła niemiecka reporterka Claudia Butenhoff-Duffy ( reżyserka między innymi Komeda muzyczne ścieżki życia), która przygotowuje dokument ukazujący społeczne i polityczne aspekty masakry rumuńskich psów. Jeśli ktoś z Was mógłby pomóc, by film ten wyświetlany był również w Polsce, to proszę o kontakt.
Po drugie, ponieważ prawa narodowego nie udało się zatrzymać, obrońcy zwierząt przez ostatnie dwa miesiące walczyli o warunki, na których „eutanazja” jest przeprowadzana. Do końca zeszłego tygodnia trwała walka o ustalane normy dla masowej „eutanazji” psów. Za wprowadzenie wytycznych odpowiedzialna jest państwowa inspekcja weterynaryjna, czyli określa się na przykład w jaki sposób wolno zabijać psy, czy wszystkie czy też tylko te uznane za agresywne, ustala się cenniki i też mechanizmy, które mają ograniczać pojawianie się nowych bezdomnych psów. Niestety nie uwzględniono żadnego postulatu przedstawicieli organizacji pozarządowych, co więcej tekst opublikowany i zatwierdzony przez władze miast, różni się od tekstu, który konsultowany był z organizacjami. Zdaje się, że politycy wpłynęli na inspekcję weterynaryjną i obecnie ustalone zapisy są mocno zniekształcone: nie służą ani zwierzętom, ani obywatelom, ani lokalnym budżetom – dają natomiast nieograniczone możliwości zarabiania na zabijaniu psów. Na przykład:
1.Decyzja o tym czy w danym mieście psy będą zabijane podejmują burmistrzowie, ale normy pozwalają na to, by hycle wyłapywali psy spoza swojego terenu. W efekcie niektóre miasta zaczęły walczyć o ilość psów, które mogą uśmiercić!
2.Zmieniono zapis ustalający stałe ceny za jedzenie, lekarstwa, środki potrzebne do przeprowadzenia eutanazji w ten sposób, że są to kwoty tylko orientacyjne.
3.Ustalono, że każdy obywatel posiadający psa musi go wysterylizować do końca 2014 i zarejestrować w urzędowych bazach. W przeciwnym wypadku dostanie grzywnę wysokości 2500 EURO ( średnia miesięczna pensja w Rumunii to 350 Euro netto). Państwo nie przewidziało dopłat na zabiegi sterylizacji i czipowania. Baza rejestracyjna jeszcze nie istnieje. Szacuje się, że psów z właścicielami jest ok 5 milionów, znaczna większość na wsi – w efekcie na początku przyszłego roku może pojawić się następna fala bezdomnych psów, bo wiele osób będzie się bało konsekwencji finansowych i porzuci swoje zwierzęta (lub zabije).
4.Normy przewidują również, że nie powinno się adoptować więcej niż 2 psy, a właściciele większej ilości czworonogów muszą uzyskać najpierw zgodę sąsiadów i komitetu dzielnicowego. Normy nie nakazują wprowadzania programów adopcyjnych i edukacyjnych.
5.Nie uwzględniono postulatów organizacji pozarządowych, by usypiać i wyłapywać tylko psy agresywne i dzikie, a te łagodne mające swoich opiekunów i wysterylizowane zostawiać. Nie zmieniono też terminu 14 dni, podczas których zwierzę ma szansę w schronisku na odebranie przez właściciela lub adopcję. Przy takiej liczbie bezdomnych zwierząt oczywiste jest, że zwierzęta te mają nikłe szanse na adopcję. Zwłaszcza, że dostęp do schronisk jest utrudniony.
Oficjalnie mówi się, że miasta czekały z wszczęciem zabijania psów w schroniskach, aż ogłoszone i opublikowane zostaną normy do nowego prawa. Tak więc od poniedziałku 13 stycznia 2014 mordowanie psów w Rumunii przybrało naprawdę masowy wymiar. A to, że rzeczywistość odbiega od i tak kiepskich norm pokazały od razu przypadki z tego tygodnia:
1. Zrobiono zdjęcia warunków psów ze schroniska z Harsovej (region zniesławionej Constanty), prawdopodobnie transportowanych w ten sposób na śmierć (tak Harsova rozumie eutanazję). Gdy zdjęcia obiegły Europę, organizacje z Francji i Niemiec podjęły decyzję o adopcji 200 psów z tamtejszego schroniska.(zdjęcia pod tekstem)
2. Odkryto, że Bukareszt ma przygotowane miejsce na uśmiercanie psów (Bragadiru), gdzie najprawdopodobniej przetransportowywane będą zwierzęta z miejskich schronisk po upływie 14 dni. Miejsce zostało odkryte tyko dlatego, że pewna zdeterminowana dziewczyna szukała swojego psa w miejskim schronisku i doszła do tego, że jej pies został tam wysłany (po 3 dniach, a nie przepisowych 14). Nikt nie chce jej wpuścić, by znalazła swego psa, a policja odmawia interwencji. Przez płot widać po kilkanaście psów w boksach, bez jedzenia i picia. Dzisiaj odbywa się demonstracja pod tym miejscem, ale temat nie zainteresował mediów. To tylko jeden z przykładów jak Rumunia łamiąc prawa zwierząt, łamie też swoich obywateli.
Ponieważ decyzja o zabijaniu psów w schroniskach należy do burmistrzów poszczególnych miast, wiele zagranicznych organizacji pozarządowych oferuje wsparcie finansowe na sterylizacje i utrzymanie zwierząt tym miastom, które nie będą ich zabijać. Takie partnerstwa powstały już w kilku miejscach. Gdy Timisoara ogłosiła, że tuż po przyjęciu norm zamierza uśmiercić 379 psów, organizacje pozarządowe nakłoniły burmistrza do współpracy. To jest jakiś sposób na ocalenie części tych zwierząt, ale nie jest to rozwiązanie długofalowe i systemowe ( powstają równolegle projekty międzynarodowe pokazujące Unii Europejskiej jak może zatrzymać masakrę bezdomnych psów w Europie – rejestrowana jest też Europejska Obywatelska Inicjatywa Ustawodawcza, mam nadzieję, że niedługo każdy z nas będzie mógł oddać swój głos w tej sprawie).
Tymczasem, my Polacy możemy coś zrobić! Tak się składa, że jedno z miast, które jest bardzo przeciwko psom – Pitesti – jest miastem partnerskim z Bydgoszczą. Sytuacja jest wyjątkowa i zarazem absurdalna. Po pierwsze w Pitesti od wielu lat większość psów jest wysterylizowana i to one mają teraz być zabite. Miasto współpracowało z niemiecką organizacją AULIM, która z prywatnych funduszy obywateli Niemiec sterylizowała psy i prowadzi w Pitesti schronisko. Po drugie, wprowadzono tam zakaz dokarmiania zwierząt (ptaków też) i nałożono za to kary finansowe. To dlatego, że Pitesti nie chce już sterylizować zwierząt (choć niemieckie NGO nadal chcą sponsorować), tylko zarabiać pieniądze na mordowaniu psów. Przygotowuję petycję do Burmistrza Bydgoszczy, by wystąpił do władz Pitesti o zaprzestanie polityki antyzwierzęcej, a jeśli nic się nie zmieni, by wycofał umowę partnerską z Pitesti, tak zrobiły 2 włoskie miasta w reakcji na to, co dzieje się w Rumunii. Petycję umieszczę na stronie fundacji Noga w Łapę w najbliższych dniach.
Z pozdrowieniami z Bukaresztu!
Magdalena Kuropatwińska
Wolontariuszka Fundacji Noga w Łapę i Inicjatywy forromaniandogs.org
PS. W odpowiedzi na opublikowane normy i zaczęcie masowego zabijania psów grupa haktywistów, czyli hakerów z międzynarodowej grupy Anonymous, wyraziła swój protest i zaatakowała strony kilku rumuńskich ministerstw. Sympatia i wsparcie płyną naprawdę z nieoczekiwanych środowisk