Fundacja Noga w Łapę » Kronika

Kronika dla kategorii: ‘Kronika’

 

Podziękowanie dla „Jarzębinki”

Grudzień 2013

W grudniu 2013 roku Przedszkole Niepubliczne Jarzębinka przygotowało dla nas miłą niespodziankę w postaci zbiórki darów dla potrzebujących psów i kotów.

Była to piękna i pożyteczna inicjatywa: podarowana nam karma stanowi istotne wsparcie dla pracy Fundacji, jednocześnie zaś pomaganie zwierzętom uczy dzieci empatii, uwrażliwia je na potrzeby słabszych istot, także ludzi. Serdecznie dziękujemy!

Miej litość dla karpia!

20 grudnia 2013

Miej litość dla karpia!

Co roku powtarza się ten sam horror: tysiące ton żywych stworzeń traktowanych jest jak kartofle. Bez odrobiny szacunku, bez litości. Zupełnie nie po bożemu.

Karp – może nie jest tak ważny jak kiedyś, za PRLu, kiedy w sklepach nic nie było, za to na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia władza „rzucała” na rynek tony żywych ryb.  Wciąż jednak wigilia w Polsce kojarzy się z karpiem i większość ludzi nie wyobraża sobie, by mogło go zabraknąć. Bo przez te kilkadziesiąt lat świąteczny karp stał się tradycją.

Dobrze, niech tak będzie. Tylko czy wszystkie elementy tej tradycji mają dziś rację bytu? Dlaczego, na miłość boską, chcemy kupować ŻYWEGO karpia?!

Może kiedyś było to uzasadnione. Może brak chłodni, zarówno w magazynach jak i sklepach, uniemożliwiał dłuższe przechowywanie takiej ilości ryb? To moja próba wytłumaczenia tego zjawiska. Dzisiaj nie ma żadnej racjonalnej przyczyny, by rzesze karpi, zanim wylądują na talerzach, poddawać torturom: podczas transportu ze stawów do hurtowni i sklepów, następnie podczas przechowywania w sklepach i w końcu w drodze do naszych domów. Już samo odłowienie jest dla nich wielkim stresem. Czy muszą dodatkowo cierpieć stłoczone w ciasnych, zazwyczaj niedostatecznie natlenionych wannach, dusić się w skrzynkach bez wody na sklepowych ladach i w foliowych reklamówkach? Co roku powtarza się ten sam horror: tysiące ton żywych stworzeń traktowanych jest jak kartofle. Bez odrobiny szacunku, bez litości. Zupełnie nie po bożemu.

Jak do tego doszliśmy? Ryby nie maja głosu. Gdyby jęczały, wyły, skomlały – to co innego.

Nie mają też nóg, pazurów i zębów. Wyciągnięte z wody nie mogą uciec, są zupełnie bezbronne i zdane na ludzką niełaskę. Czy naprawdę musimy je dręczyć? Jaki ma sens powtarzany co roku w wielu domach rytuał zabijania karpia?

Pierwszy paradoks:

W znowelizowanej w 2012 r. Ustawie o ochronie zwierząt w art. 6 dodano punkt 18, który wyraźnie mówi, że transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży, bez dostatecznej ilości wody uniemożliwiającej oddychanie, jest znęcaniem się nad zwierzętami. I jako takie jest karalne. Tymczasem Główny Lekarz Weterynarii w swoich wytycznych dot. sprzedaży żywych karpi zaleca ich transportowanie przez klientów w plastikowych torbach bez wody! Włożone do nich plastikowe siateczki mają jakoby umożliwiać karpiom wymianę gazową przez skórę. Nie określił jednak, jak długo karp może wytrzymać bez wody. A jak to „wytrzymać” ma się do ustawowego obowiązku dbania o dobrostan zwierząt, zapewnienia naturalnych dla nich warunków przebywania?

Naturalnym środowiskiem dla karpi jest woda. Każde dziecko wie, że oddychają tlenem rozpuszczonym w wodzie. Czy nie duszą się, nie cierpią, kiedy je tej wody pozbawiamy?

Drugi paradoks:

W rozporządzeniu Ministra rolnictwa znajdziemy przepis, że uboju zwierząt może dokonywać tylko osoba po odpowiednim szkoleniu. Musi być to zrobione fachowo, szybko i bez zadawania zwierzęciu zbytecznych cierpień fizycznych i psychicznych. Kto z kupujących żywą rybę posiada takie przeszkolenie? W większości wypadków karpie zabijane są w domach przez domorosłych „rzeźników” w sposób absolutnie nieprofesjonalny lub wręcz pozostawia się je bez wody, by same się dusiły. Według Ustawy o ochronie zwierząt takie działania podlegają karze jako niehumanitarny ubój. Czy mamy zwyczaj kupować żywe krowy lub świnie, by je samemu w domu zabijać?

Pamiętam z dzieciństwa takie obrazki: Mama przynosi do domu „zdobytego” karpia i wpuszcza go do wanny (w tym czasie oczywiście nikt nie może z niej korzystać). Zafascynowana bliską obecnością stworzenia z innego świata (woda) przesiaduję godzinami w łazience, obserwuję go, podziwiam, głaszczę, zaprzyjaźniam się i wreszcie z płaczem walczę o jego życie. Oczywiście kto by się tam przejmował dzieciakiem: dzień przed wigilią woda zostaje spuszczona i ojciec próbuje zabić karpia. Oczywiście nieudolnie, z wielkim zamieszaniem i konsternacją wszystkich domowników, więc najczęściej robi to w końcu sąsiad. Oto standardowy przykład humanitarnej edukacji młodego pokolenia. Dokonywany w czasie, gdy wszyscy mają pełne usta frazesów o pokoju i miłości. Prawda jest zaś taka, że „Bóg się rodzi, krew się leje”.

Po co nam ten horror? Jeśli nawet ktoś nie ma współczucia dla cierpiących zwierząt, rozsądek podpowiada, by ich niepotrzebnie nie dręczyć. Zwierzęta, także ryby, będące w silnym stresie (strach, brak tlenu, ból) wydzielają tzw. hormony stresu, które psują ich mięso i sprawiają, że jest ono niezdrowe.

Najwyższy czas, by w XXI wieku skończyć z tym chorym procederem. Fundacja Noga w Łapę walczy o to, by sprzedawano tylko ryby nieżywe, mrożone, w płatach. Żeby oszczędzić im długiego cierpienia, a ludziom  grzechu ich złego traktowania.

Aktualnie prowadzimy 3 sprawy sądowe, które dotyczą znęcania się nad karpiami w 2010 i 2011 r. Jedna z nich stanęła już na wokandzie, w dwu innych toczy się postępowanie sądowe. Chcemy założyć kolejne sprawy – pokazać, że nie ma powszechnej zgody na męczenie żywych ryb. Obserwujemy, że coraz więcej myślących ludzi buntuje się przeciw temu: nagrywają filmy z przedświątecznej sprzedaży, pytają, co mogą zrobić, jak reagować. To może być dobry początek dla  stworzenia powszechnego nacisku społecznego na wprowadzenie zakazu sprzedaży żywych ryb.

O naszych kilku karpiowych interwencjach w minionych latach możesz przeczytać tutaj:

https://nogawlape.org/?p=1983

https://nogawlape.org/?p=1979

https://nogawlape.org/?p=1981#more-1981 )

W obronie karpi w Hali Mirowskiej

Trzy spośród tych spraw staramy się sfinalizować w sądzie: sprawa karpi w Leclercu znajduje się już na wokandzie (kolejne posiedzenie ma się odbyć 25 listopada o godz. 14 w Sądzie Rejonowym dla Mokotowa na ul. Ogrodowej 52/54), w dwu pozostałych toczy się postępowanie przygotowawcze.

Nasza sprawa na wokandzie jest precedensowa. Mamy nadzieję, że ośmieli inne organizacje do interweniowania i zawiadamiania prokuratury o przestępstwach znęcania się nad karpiami.

Przeczytaj artykuł napisany po ostatnim posiedzeniu sądu w sprawie karpi w Leclercu:

http://wyborcza.pl/1,75248,15014249,Koniec_kupowania_zywych_karpi__Fundacja_walczy_z_marketem.html

Dobrze, że media coraz chętniej podejmują ten temat. Ostatnio byliśmy gośćmi, w osobie naszej młodej prawniczki Karoliny Kuszlewicz, w  audycji radiowej:

http://www.rdc.pl/publikacja/niedzielny-poranek-myzyczny-ekologiczny-spoleczny-oraz-literacki/

W Rzeczpospolitej ukazał się artykuł autorstwa Karoliny: http://prawo.rp.pl/artykul/757643,1074134-W-imieniu-zywych-karpi–o-prawie-i-jego-egzekwowaniu.html?p=1

18 grudnia Karolina udzielała wyjaśnień na konferencji prasowej.

Do wigilii jeszcze kilka dni. Zachęcamy Państwa do odwiedzenia sklepu w sąsiedztwie i sprawdzenia, w jaki sposób odbywa się sprzedaż karpi. Zareagujcie, kiedy widzicie, że dzieje się źle. Postarajcie się znaleźć też innych świadków gotowych do złożenia zeznań, dobrze jest zrobić zdjęcia, nagrać film. Wezwijcie na miejsce patrol Policji. To nie tylko prawo, ale i obywatelski obowiązek reagować, kiedy łamane są przepisy. Koniecznie zgłoście sprawę do nas.

Chcemy przygotować 2-3 zawiadomienia o przestępstwie i skarżyć supermarkety.

Instrukcja interweniowania tutaj: akcjakarp2bluelastversion

Świąteczne karpie.

10 kwietnia 2013

Z okazji zbliżających się Świat Bożego Narodzenia życzę wszystkim czytelnikom szczęścia, zdrowia i spokoju.

Życzę Wam również empatii dla naszych Mniejszych Braci. Nie tylko psów i kotów, ale wszystkich, także tych, których zjadacie. Również dla karpi, które mają nieszczęście „królować” na wigilijnym stole. Pomyślcie o tym,  że do czasu stania się potrawą są żywymi stworzeniami: odczuwają strach i ból  podobnie jak ssaki i my, ludzie. Cytuję fragment opinii prof. Andrzeja Elżanowskiego z Instytutu Zoologii PAN: „Karpie (Cyprinus carpio) należą do nowoczesnej grupy Teleostei (kościstych), która powstała w późnym triasie, prawie równocześnie ze ssakami i pod względem rozwoju układu nerwowego, zwłaszcza mózgu i zdolności motywowanych, tzn. zachodzących z udziałem świadomości, dorównują ptakom i niektórym ssakom. (…) Teleostei mają takie same zakończenia bólowe jak ssaki. (…) Na podstawie zestawienia danych neuroanatomicznych, neurofizjologicznych, farmakologicznych i behawioralnych nie ulega wątpliwości, że karpie odczuwają ból i strach.”

Odczuwają wielki stres wywołany odłowem ze stawów i transportem do sklepów. Państwo możecie sprawić, by tego cierpienia niepotrzebnie nie przedłużać. Nie skazujcie ich na duszenie się na sklepowych ladach i w foliowych torbach podczas drogi do domów. Poproście sprzedawców o ich zabicie w sklepie, a jeszcze lepiej kupujcie ryby z lodu, mrożone lub w płatach. Popyt rodzi podaż – jeśli nie będziecie kupować żywych karpi, z  czasem skończy się ich długotrwała gehenna podróży na talerze.

Reagujcie też, gdy zobaczycie, że sprzedaż żywych ryb odbywa się w warunkach, które powodują ich cierpienie. Brak wody lub zbyt duże zagęszczenie ryb powinny być dla każdego wrażliwego człowieka sygnałem do podjęcia interwencji. Nie pozwólcie, by pakowano je w foliowe torby bez wody. Możecie zwrócić uwagę sprzedawcom i kierownikowi sklepu, możecie wezwać patrol Straży Miejskiej lub Policji, możecie zawiadomić Powiatowy Inspektorat Weterynarii lub Państwową Inspekcję Handlową. To nie bajka – znęcanie się nad rybami nie jest już kwestią uznaniową:

w art. 6 znowelizowanej ustawy o ochronie zwierząt, który definiuje znęcanie się nad zwierzętami, dodano punkt 18 w brzmieniu: „transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody uniemożliwiającej oddychanie”. Mamy nie tylko prawo ale i obowiązek interweniować w przypadku łamania prawa.

Święta Bożego Narodzenia – niech to będzie naprawdę czas życzliwości dla całego świata. Zwłaszcza dla istot słabszych, zależnych od nas, bezbronnych. Miejmy litość dla karpia!

Renata Markowska

Nasz Ptasi Kalendarz na nowy rok!

Mamy swój pierwszy kalendarz dla przyjaciół i darczyńców Fundacji. Każdemu miesiącowi patronuje inny ptak. Jeśli chcecie mieć taki kalendarz dla siebie lub bliskich, zapraszamy do biura fundacji po odbiór.

Noga w lape kalendarz

Dziękujemy naszemu sponsorowi Drukarni Lotos.

http://www.lotos-poligrafia.pl/

Budujemy dom dla psa

Rozpoczęliśmy budowę boksu.
Mamy większość niezbędnych materiałów. W darowiznach oprócz pieniędzy dostaliśmy kilka desek, grube słupki do furtki oraz budę dla średniego psa (trzeba ją tylko odnowić).
Praca wre!
Na bieżąco możecie obserwować postępy.

Brakuje nam jeszcze kilku desek do zakrycia szpar między panelami, a dachem, dachówek, furtki i pieniędzy na pokrycie faktury za  impregnat do drewna, wkręty, pędzle, tarcze do szlifowania.

[mudslide:picasa,0,nogawlape,5951652772201163553]

Miej litość dla karpia!

26 listopada 2013

Zbliża się okropny czas świąt. Okropny, bo pod grubą warstwą lukru komercyjnych atrakcji i znacznie cieńszą warstewką deklarowanej życzliwości dla całego świata, znów będzie się panoszyć okrucieństwo wobec  zwierząt, które mają nieszczęście stanowić główne danie na wigilijnej kolacji. Karpie nie mają głosu, więc nie krzyczą z bólu, ale cierpią: tak samo jak inne kręgowce, w tym ssaki i ludzie. Ta prawda z trudem przebija się do powszechnej świadomości i co roku przed świętami ogromne ich rzesze umierają w męce dusząc się bez wody na sklepowych ladach i w foliowych reklamówkach.

Czytaj więcej »

Mamy część materiałów!

20 listopada 2013
Dzisiaj kupiliśmy panele ogrodzeniowe oraz metalowe części – czyli śruby, kątowniki, łącza. Dzisiejsza wyprawa nie udałaby się bez pana Jerzego, który pożyczył nam duży samochód. Serdecznie dziękujemy!
Potrzebujemy jeszcze słupków, podłogi i dachu. Furtka  też by się przydała 🙂

Co dalej z psami w Rumunii?

Jest koniec października 2013 roku. W Rumunii, państwie członkowskim UE, od ponad dwóch tygodni zgodnie z prawem wolno masowo zabijać bezdomne psy. Zawieszono wszelkie programy sterylizacji, czyli środki, które rzeczywiście ograniczają populację, więc mord ten może trwać bez końca. Aktywiści alarmują, że psy wyłapywane są bardzo brutalnie, te które przeżyją wyłapywanie trafiają do publicznych schronisk. Tam przez 14 dni czekają na odbiór przez właściciela lub adopcję, przez ten czas nie dostają jedzenia.

Czytaj więcej »

Schronisko Glina. Bukareszt.

Zdjęcia z wyprawy z darami do schroniska Glina prowadzonego przez stowarzyszenie A doua sansa. W drodze powrotnej zabraliśmy kilka psów do adopcji. Pojechaliśmy tam, ponieważ we wrześniu 2013 w Rumunii przeszło prawo pozwalające masowo zabić populację bezdomnych psów. Psy są brutalnie wyłapywane na ulicach i giną w publicznych „schroniskach”.

Czytaj więcej »

Inicjatywa For Romanian Dogs

www.forromaniandogs.org

To grupa rumuńskich organizacji prozwierzęcych i osób prywatnych, które od dawna zaangażowane są ochronę zwierząt w Rumunii. Połączyli siły i działają razem w obliczu obecnej tragedii zwierząt, jaką jest masowe uśmiercenie populacji bezdomnych psów. Na ich stronie pojawiają sie na bieżąco apele jaka jest konkretnie potrzebna pomoc. Wspomagamy ich!